Gorąca Noc Muzeów 2013 z WTC

Data: 20 maja 2013, Kategoria: Aktualności , Autor: admin

W zeszłą sobotę, to jest 18 maja 2013 roku, hucznie świętowaliśmy 127 lat naszego Towarzystwa. Cóż to była za noc! Choć członków WTC jest dziś tak niewielu, bywało przecież i ponad siedmiuset, nie zawiódł nikt! A i pogoda dopisała, choć burzą synoptycy straszyli i gradem. Ale zacznijmy od początku…

Obchody Nocy Muzeów zainaugurowaliśmy pod pomnikiem M. Kopernika o godzinie 17.30, kiedy to poczęli zjeżdżać się członkowie naszego Towarzystwa wraz z zaproszonymi gośćmi. Przebrani w stroje z różnych epok, szykowni dżentelmeni i piękne panie, już od samego początku wzbudzaliśmy zainteresowanie przechodniów strojami swemi, takowoż i bicyklami. Nie zabrakło więc zdjęć, które robiono nam tak często, że nie sposób było się nie poczuć niczym gwiazdy Hollywood! Zapewne też niejeden z nas zapomniał, że przecież mamy XXI wiek i często można było usłyszeć starodawną mowę, co koloryt jeszcze wzmagało. Wraz z nami rozstawiła się Kapela Praska, której niestety przeszkodzili skąd inąd pełni wigoru bębniarze zamorscy. Tak więc, na polecenie Prezesa musieliśmy po raz pierwszy tego wieczoru zmienić plan i przenieść się pod pomnik Bolesława Prusa, naszego znamienitego członka honorowego, gdzie ustawiliśmy się do wymarszu. Przodem ruszył powóz, w nim Prezes w galowym stroju, który swym blaskiem cieszył nasze oczy, za nim kolorowy korowód dwukołowców. Przed powozem zaś gnał na bicyklu B. Prusa nasz najmłodszy członek, Paweł Karczewski, by szyku jeszcze większego zadać. Przechodnie nieodmiennie zatrzymywali się na nasz widok i podziwiali. Niestety plan naszego przejazdu ze względu na wzmożony ruch musiał ulec zmianie ponownie. Tak więc zawróciliśmy tuż za Mesalką, gdzie zatrzymał się powóz, a my powróciliśmy pod pomnik Prusa by ustawić szpaler rowerów i przygotować się do inscenizacji, a zarazem godnie ukazać mieszkańcom stolicy historyczny moment legalizacji sztandaru WTC. Nasz Prezes żwawo przywdział mundur cara i czapkę i ruszył w naszą stronę. Gdy dojeżdżał, Wacław Gąsiorowski w osobie Lecha Grochowskiego, jako żyw wyskoczył przed szpaler rowerów, mało nie płosząc koni, a car po chwili wahania zasalutował, na co zakrzyknęliśmy hurmem „Vivat! Vivat Wacław Gąsiorowski!”. Potem Prezes zrzucił mundur niemiły mówiąc: „Dosyć już cara!” i przywdział na powrót cylinder wraz z frakiem. Tak też przeszliśmy pod pomnik Prusa, gdzie posłuchaliśmy kolejnych przyśpiewek Kapeli Praskiej, po czem łaskawie odczytał krótki tekst ku czci Prusa, autorstwa skromnego, aczkolwiek pełnego szacunku dla jego zacnej osoby bajkopisarza. I ruszyliśmy dalej…

Zaledwie pokonaliśmy niecało sto metrów, znów zmuszeni byliśmy do zmiany planów. Nie mogąc przecisnąć się w tłumie zgromadzonym przed Pałacem Prezydenckim skręciliśmy w boczne uliczki. Tak dotarliśmy nie bez kłopotów, gdy okazało się, że riksza wiatry z koła puszcza i trzeba ją pompką dmuchać, znaleźliśmy się na Rynku Starego Miasta. I tutaj otoczył nas tłum ciekaw wszystkiego, wsłuchany w skoczne rytmy Kapeli, oczu nie mogąc oderwać od naszych bicykli i strojów. Pan Prezes z klasą poprowadził konkurs z nagrodami i jak się okazało Warszawiacy wiedzą o rowerach wiele, co bardzo nas cieszy. Mogli też ujrzeć po raz pierwszy księgę ponad 100 letnią członków WTC, dzięki łaskawości naszego Prezesa i podziwiać eksponaty, trofea oraz zdjęcia z dawnych lat. Trzeba tu dodać, że zainteresowanych nie zabrakło!

Nie wiedzieć kiedy czas jak sprężysta pognał na łeb na szyję i trzeba było ruszać dalej. Nieco już pospiesznie udaliśmy się w kierunku Zachęty. Po drodze jeszcze wywołaliśmy niejeden uśmiech sympatii mijanych kierowców, co tak rzadko udaje się w życiu codziennym bicyklistom na ulicach współczesnych miast. W Zachęcie zaś czekał nas wystawny poczęstunek, który spożyć mogliśmy po raz kolejny dzięki naszemu wspaniałemu Prezesowi. I jako, że były to Jego urodziny otrzymał od nas skromny prezent, takoż z pełnych płuc i szczerych serc wyśpiewane „100 lat”. Nie będę już rozpisywał się nad przebiegiem uczty, dodam tylko, że i ja tam byłem, soki piłem, kapeli słuchałem i dobrze się bawiłem w zacnym Towarzystwie!